"Rózia Rewelka, Inżynierka" czyli książka dla dzieci, którą chciałam mieć dla siebie.
Powiem szczerze, że jest to jedna z niewielu lektur, jakie miałam okazję czytać, gdzie główna bohaterka wiedziała jak wygląda śrubokręt i potrafiła zrobić z tego pożytek.
Przypominam sobie jeszcze tylko jedną taką postać czyli Wioletkę Baudelaire z Serii Niefortunnych Zdarzeń autorstwa Lemony Snicket.
"Za chwilę spotkacie się z Rózią Rewelką, nieśmiało marzącą by być inżynierką"- można przeczytać na początku historii o Rózi. Ale czy na pewno jest to historia tylko o niej?
Też kiedyś nieśmiało marzyłam by być inżynierką, ale nie mając żadnego kobiecego wzorca w najbliższym otoczeniu nie wiedziałam czy taka ścieżka zawodowa będzie dobrym wyborem.
Pamiętam jak po cichu podkradałam śrubokręty z warsztatu ojczyma, żeby móc rozkręcić zepsute mechaniczne zabawki i próbować je naprawić. W tajemnicy też lutowałam wyrobione przewody od suszarki czy lokówki. W liceum miałam indywidualny tok nauczania rozszerzonej matematyki i fizyki, ponieważ pokrywały się one z zajęciami z chemii i biologii.
Rodzice o tym, że będę studiować na politechnice a nie na uniwersytecie przyrodniczym dowiedzieli w momencie otrzymania listownego potwierdzenia przyjęcia na studia. Papiery składałam tylko na jeden kierunek bo już wtedy wiedziałam, że to jest to co chcę robić w życiu.
Dali mi rok. Późniejsze przedmioty podobno były ponad moje możliwości, ponieważ nie jest to kobiece zajęcie.
Ale dałam radę. Mam tytuł inżyniera mechatronika ze specjalizacją elektroniki mikrosystemów. Pracuję w zawodzie. I bardzo dobrze mi z tym.
Książka Andrea Beaty jest o dziewczynce, która kocha konstruować różne wynalazki z otaczających ją przedmiotów ale jest tak niepewna swoich możliwości, że w pewnym momencie postanawia schować wszystkie zrobione przez nią przedmioty i nigdy do tego nie wracać.
Na szczęście odwiedza ją jej praciocia i przekonuje ją że nie warto się poddawać, a każda porażka czegoś uczy.
Książka jest napisana w formie rymowanej, na każdej stronie są duże kolorowe ilustracje.
Uważam, że warto mieć tą książkę, a nawet całą serię w biblioteczce przedszkolaka przede wszystkim dlatego, że dziecko ma okazję dowiedzieć się co to znaczy być inżynierem, architektem czy naukowcem.
Na szczęście odwiedza ją jej praciocia i przekonuje ją że nie warto się poddawać, a każda porażka czegoś uczy.
Książka jest napisana w formie rymowanej, na każdej stronie są duże kolorowe ilustracje.
Uważam, że warto mieć tą książkę, a nawet całą serię w biblioteczce przedszkolaka przede wszystkim dlatego, że dziecko ma okazję dowiedzieć się co to znaczy być inżynierem, architektem czy naukowcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz